Podążaj za światłem

Był sobie raz wędrowiec, który samotnie szedł w ciemności. Ścieżka, którą wybrali, była tajemnicza, kręta i niepewna, z ciszą tak głęboką, że zdawała się wypełniać powietrze. Wędrowiec nie widział nic poza głęboką ciemnością przed sobą — pustką, która pochłaniała każdy krok niepewnością. Jednak coś przykuło ich uwagę — pojedyncze lampy ustawione wzdłuż drogi, ich ciepłe światło przebijało się przez mrok i zapraszało ich do pójścia naprzód.
Gdy podróżnik dotarł do pierwszej lampy, fala ulgi zalała go. Światło objęło go jak ramiona przyjaciela. W jego blasku wszystko wydawało się proste i jasne, jakby ciemność i strach nigdy nie istniały. Pod lampą widzieli tylko dobroć — swoje marzenia, nadzieje, miłość i spokój. Nawet ich cień zniknął, kryjąc się gdzieś za nimi, poza zasięgiem wzroku. Ale podróżnik wiedział, że to światło było tylko miejscem odpoczynku. Lampa była początkiem, a nie celem.
W oddali migotały słabe punkty światła z innych lamp. Były daleko, ale widoczne — obietnica, że ścieżka, choć trudna, prowadzi do czegoś większego. Więc podróżnik parł dalej.
Gdy odsunęli się od światła, ich cień pojawił się ponownie. Tym razem był ogromny, zniekształcony i pełen kształtów, których nie mogli zrozumieć. Podróżnik zatrzymał się, zdezorientowany. Cień wydawał się żywy, szydząc z każdego ich kroku. Strach ścisnął serce podróżnika, gdy cień szepnął: „Jestem tutaj, ponieważ mnie stworzyłeś”. Podróżnik spojrzał na swoje dłonie i zdał sobie sprawę, że to prawda. Cień był z nimi przez cały czas, odbicie ich lęków i niepewności — wszystkiego, co trudno im było zaakceptować w sobie.
Przez chwilę stali nieruchomo, wpatrując się w cień. Im dłużej się na nim skupiali, tym słabsi się czuli. Ich serca zwalniały, a nadzieja zaczęła zanikać. Ale wtedy podróżnik podniósł wzrok. Daleko przed nimi dostrzegli inną lampę, świecącą ciepło, jakby wołającą: „Jestem tutaj. Chodź do mnie”. I w tym momencie zrozumieli. Cień istnieje tylko wtedy, gdy odwracamy się od światła. Kiedy patrzymy w stronę lampy, skupiając się na tym, co dobre i jasne, cień traci swoją moc.
Podróżnik kontynuował marsz. Każdy krok w stronę światła był krokiem w stronę nadziei. Kiedy dotarli do kolejnej lampy, poczuli spokój raz jeszcze. To światło było inne — nauczyło ich odwagi, przypomniało im o miłości i ukazało siłę, która tkwiła w każdym kroku do przodu. Jednak ta lampa również była tylko częścią podróży. Czekało na nich więcej świateł.
Z czasem podróżnik przestał bać się swojego cienia. Zdał sobie sprawę, że jest on częścią ścieżki, dowodem na to, że światło zawsze jest blisko. Każda lampa, do której docierał, przynosiła coś nowego — mądrość, spokój, a czasem wyzwania — ale zawsze prowadziła go naprzód.
W końcu podróżnik odkrył coś niezwykłego. Światło, które ich prowadziło, nie pochodziło tylko z lamp. Było również w nich samych. Ich serce, pełne miłości, wiary i wytrwałości, stało się kolejną lampą — taką, która oświetlała drogę nie tylko im samym, ale i innym.
I tak wędrowiec szedł dalej, od lampy do lampy, od światła do światła. Nie szukał już bezpieczeństwa sam, ale stał się światłem dla innych. Bo taki jest cel podróży — nie tylko zobaczyć światło przed sobą, ale znaleźć je w sobie.
Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Czy jesteś gotowy, aby go podjąć?
🌟Teraz jest idealny moment, aby zrobić pierwszy krok w kierunku zmiany. Zarezerwuj swoją osobistą sesję coachingową już dziś i zacznij budować przyszłość pełną sukcesu i spełnienia.